Piątkowe demonstracje na granicy to też konsekwencja rządowego odmrażania gospodarki. Skoro coraz więcej można, to dlaczego nie dojeżdżać do pracy przez Odrę, czy to z Niemiec do Polski, czy z Polski do Niemiec? Dlaczego nie mogą być otwarte granice?
Granica znowu dzieli
Granica przypomina tę dawną, dzielącą. Aby fizycznie nikt nie przejechał w Osinowie na moście, ustawione są pojemniki z piachem. Gdy kilka lat temu paliło się targowisko, na ratunek przyjechała m.in. straż pożarna z drugiej strony Odry. Dziś to niemożliwe. Fizycznie nie daliby rady przejechać. Jeśli ktoś dojeżdża do pracy w elektrowni pod Gryfinem, to dlaczego nie może dojechać do pracy po drugiej stronie Odry? Wygląda to na dyskryminację ze względu na zamieszkanie. A przecież to jedna przestrzeń gospodarcza i dla wielu życiowa.
Oczywiście, ze względu na pandemię zrozumiałym jest, że nie chodzi w tej chwili o zupełnie swobodny przepływ ludzi przez przejścia graniczne. Niestety tylko dwa dni dostaliśmy na decyzję co zrobić po zamknięciu granicy. Niektórzy już żałują, a inni wzięli na przeczekanie.
Dzisiaj do odwołania przedłużony został obowiązek kwarantanny dla osób, które przekraczają granicę i udają się do miejsca zamieszkania lub pobytu w Polsce. Czyli tak jak dotąd - osoby takie muszą odbyć 14-dniową kwarantannę. I to wraz z osobami wspólnie zamieszkującymi lub gospodarującymi. To oznacza, że samo otwarcie granicy nic by nie dało.
Opracowanie strategii inteligentnego przywrócenia życia pograniczu
Podczas piątkowego protestu i późniejszej dyskusji wśród niektórych zauważyć można chęć powrotu do barwnego pogranicza, gdzie życie kumuluje się na przygranicznych targowiskach. Ale to nie jest tak, że po decyzji otwarcia granic wszystko wróci do normy. Nie obudzimy się nagle w normalnym świecie sprzed pandemii. Kryzys z dnia na dzień nie zostanie odwołany. Nawet po otwarciu granic od razu nie będzie klientów. Musimy się liczyć, że chwilowo zaniknie popyt. Niestety ze strony rządu nie mamy informacji, jakie warunki muszą zostać spełnione aby targowiska czy punkty usługowe mogły ruszyć z działalnością. Nie chodzi o datę, bo przecież nie wiemy jak pandemia się rozwinie, ale o okoliczności. Czekamy od rządzących na opracowanie strategii inteligentnego wyjścia z pandemii. Wtedy możemy planować swoje indywidualne decyzje związane z gospodarką pogranicza.
Warto przyjąć do wiadomości, że nie jesteśmy na końcu, ale raczej na początku pandemii. Nie wiadomo jak potoczy się dalej w ogóle i na naszym pograniczu. Dużo zależy od naszego zachowania. Zachowując się nieracjonalnie, możemy przyjść z pracy do domu i zarazić starszych członków swojej rodziny. W większości przypadków nie żyjemy sami.
Uważam, że najpierw należy ratować życie i zdrowie mieszkańców, a potem dopiero miejsca pracy, gospodarkę. Pieniądze są potrzebne żywym.
Stadna odporność bez gwarancji
Na pograniczu pojawiły się też głosy, aby nie zważać zbytnio na koronawirusa, tylko normalnie prowadzić życie gospodarcze. Jeśli przyjmiemy, że i tak musimy wszyscy przechorować aby nabyć stadną odporność, to niektórzy postulują przyjęcie… modelu szwedzkiego. Tylko że my poszliśmy inną drogą. Po drugie nasza służba zdrowia nie jest przygotowana na dużą liczbę zachorowań, o czym pisałem we wcześniejszych felietonach. Niewiele się zmieniło w naszej opiece zdrowotnej.
Sam pomysł jest jednak ciekawy. Nie wiemy dlaczego, ale wiemy statystycznie, że chorują głównie osoby starsze. Jeżeli chcemy otworzyć gospodarkę, to powinniśmy chronić przed koronawirusem przede wszystkim osoby starsze. Nie można się zgodzić na to, aby ktoś zarabiał i nie zważał na sytuację starszych mieszkańców, którzy choroby znoszą ciężej i częściej umierają. Poza tym nie mamy pewności czy przez odrzucenie restrykcji i otwarcie targowisk nie umrze jakieś dziecko. Koronawirus unicestwia także młodych, którzy wcześniej nie skarżyli się na swoje zdrowie. Takich przypadków też nie możemy wziąć na swoje sumienie.
Nie dajmy politykom decydować
Od kilku miesięcy znamy tego wrednego koronawirusa, coraz więcej o nim wiemy, ale nie wszystko. Stąd zaplanowanie działania jest trudne. Wiemy dużo o tym, jak możemy się zarazić. Korzystajmy z tej wiedzy. Ale nie wiemy np. czy latem koronawirus zginie jak np. grypa. Możliwe…
Znamienne, że dziś naukowcy nie potrafią powiedzieć, czy jeśli raz zachorowaliśmy na covid-2019, ponownie się nie zarazimy i nie umrzemy. Chodzi o odporność. Oby przy respiratorze ktoś nie musiał się zastanawiać komu go podłączyć, a kogo skazać na pewną śmierć. Aby nie doszło do tego scenariusza, trzeba się przede wszystkim izolować i… myć odpowiednio ręce. Do tego trzeba testować się dobrymi testami, wielokrotnie. Ale to ostatnie akurat jest niezależne od nas, tylko od polityków, kiedy stworzą taką możliwość.
Przyjdzie nam żyć jeszcze w obostrzeniach. Jesteśmy słusznie zaniepokojeni ekonomicznymi i społecznymi konsekwencjami takiej blokady. Ale prostego rozwiązania nie ma. Wiadomo, potrzebna jest szczepionka. I to skuteczna. I ogólnodostępna. Im szybciej, tym lepiej. Chyba że epidemia sama wygaśnie. Oby jak najmniej strat przyniosła. Pewne konsekwencje już odczuwamy, ale nigdy nie jest tak źle, aby nie mogło być gorzej.
Podsumowując - powinniśmy stopniowo odmrażać gospodarkę na tyle, na ile jest to bezpieczne. O tym powinni decydować nie politycy, ale specjaliści od epidemiologii. Oni mają wiedzę i powinni wyznaczać kierunki.
akor
Towarzystwo Miłośników Ziemi Cedyńskiej
Ostatni nasz felieton na temat pandemii w regionie tu:
/artykul/2270,sprzyja-nam-szczescie-i-peryferyjne-polozenie-ale-bieda-zaglada-w-oczy
Napisz komentarz
Komentarze