Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 04:41
Reklama jak rozmawiać ze sztuczną inteligencją
Reklama

Czy są wśród nas Rodzice na 6?

Konkurs „Rodzic na 6.” Czy w Chojnie znalazłby zainteresowanie tak duże jak wśród Polonii w Toronto czy w Nowym Jorku? Czy są w gminie Chojna rodzice zaangażowani w sprawy szkoły na tyle by zasłużyć na tytuł „Rodzic na 6”?
  • Źródło: dobraszkolanowyjork.com
Czy są wśród nas Rodzice na 6?

Prezentujemy wywiad, który redaktor naczelna portalu Dobra Szkoła Nowy Jork przeprowadziła z jedną z naszych krajanek Barbarą Styczeń. Portal przedstawia rodziców zaangażowanych i oddanych sprawom szkoły polonijnej. Barbara Styczeń ze Szkoły Polskiej im. Gen. J. Hallera przy Konsulacie Generalnym RP w Toronto znalazła się wśród laureatów IV Konkursu „Polonijny Rodzic na 6”. Prowadzi też dodatkowo swoją Szkołę Modelarstwa Lotniczego im. Janusza Żurakowskiego.

 

Pani Barbara jest matką Weroniki i Daniela. Pracuje dla Canada Post Corporation, czyli poczty kanadyjskiej. Pochodzi ze Szczecina.

O swojej pracy w polskiej szkole rozmawia z Danutą Świątek.

 

Jak teraz odpoczywa Pani od szkoły i nabiera sił na nowy rok szkolny?

 

Wakacje to przede wszystkim czas, który spędzamy rodzinnie. Staramy się zawsze zorganizować wyjazd z dziećmi. W tym roku także udało się spędzić dłuższy czas nad jeziorem całą rodziną. Lubimy wyjazdy na campingi i czynny wypoczynek. Takie wyjazdy to nie tylko nabranie sił do nowych wyzwań, ale także budowanie więzi rodzinnych i niezastąpione wspomnienia. Wreszcie nie ma codziennej pogoni i miliona obowiązków.

 

Prowadzi Pani Szkołę Modelarstwa Lotniczego im. Janusza Żurakowskiego. Jak wyglądają zajęcia? Kim są uczniowie?

 

Szkołę Modelarstwa Lotniczego imienia Janusza Żurakowskiego założył ponad 20 lat temu mój św. pamięci tata, Tadeusz Śmietana. Był jej założycielem, a potem przez lata nauczycielem, wychowawcą i instruktorem. Od dziecka obserwowałam pracę taty, uczestniczyłam w zajęciach w modelarni, wyjeżdżałam na zawody, itp. Dziś sama ją prowadzę. Nasza Szkoła Modelarstwa cieszy się wciąż dużą popularnością. Zajęcia odbywają się raz w tygodniu w wymiarze 2 godzin tygodniowo, pod okiem wykwalifikowanego instruktora. Uczniowie to dzieci w wieku od 6 lat wzwyż, ale także i starsza młodzież, a czasem nawet dorośli. Modelarnia mieści się od lat w Polskim Centrum Kultury im. Jana Pawła II w Mississauga. Oprócz regularnych zajęć, nasi uczniowie biorą też udział w zawodach modeli latających i pokazach. Mają na swoim koncie wiele sukcesów na terenie Kanady oraz udział w mistrzostwach świata, które odbyły się we Francji.

Skąd pomysł na tę szkołę?

 

Tak, jak już wspomniałam wcześniej, założycielem szkoły był mój tato. To była jego wielka pasja, którą udało mu się z sukcesem przenieść na grunt kanadyjski. Wcześniej, prowadził podobną modelarnię w Szczecinie. Z czasem szkoła rozrosła się i zaczęła przyciągać coraz więcej zainteresowanych dzieci i młodzież, i to nie tylko polską.

 

Po śmierci taty przejęłam prowadzenie szkoły i prowadzę ją z wielką satysfakcją. To nie tylko pasja, to część historii rodzinnej. I tak, jak ja dorastałam uczestnicząc w zajęciach, tak samo dorastają moje dzieci. Mam nadzieję, że one także będą kontynuowały tę wspaniałą rodzinną tradycję.

 

W obecnych czasach łatwość dostępu do internetu, gier komputerowych i wideo zabiera dzieciom dużo czasu. Tradycyjne hobby, do którego należy modelarstwo, jest doskonałą alternatywą spędzania wolnego czasu. Dzięki uczestniczeniu w zajęciach adepci modelarstwa uczą się czytania dokumentacji technicznej, zasad klejenia, oblatywania, właściwej organizacji pracy. Zdobywają wiedzę z zakresu lotnictwa, technologii materiałów, posługiwania się różnorodnymi narzędziami. Dzieci kształtują własną dokładność, sumienność i wytrwałość w pracy. Modelarstwo bawiąc także uczy i wychowuje.

 

Warto zaznaczyć, że tato działał także w wielu organizacjach polonijnych i przez całe swoje życie na emigracji był czynnie zaangażowany w działalność na rzecz Polonii w Kanadzie. W zasadzie przeszło to na mnie “automatycznie”. Wychowując się w takiej atmosferze, nie wyobrażałam sobie, że mogłabym nie angażować się sama w działalność polonijną.

 

Czy Pani marzyła o tym, by zostać pilotem?

 

Czasem przechodziło mi to przez myśl, kiedy byłam jeszcze dzieckiem, ale ostatecznie wybrałam inną drogę życiową. Natomiast ogromną satysfakcję sprawia mi prowadzenie szkoły i kontynuowanie dzieła mojego taty. To trwały ślad, który zostawiamy po sobie. Myślę, że prowadzenie szkoły to trochę jak prowadzenie samolotu i w pewnym sensie jestem tym pilotem.

 

Drugą wielką Pani pasją jest harcerstwo. Działa Pani na rzecz utrzymania stanic harcerskich na Polskich Kaszubach. Ile ich jest i na jakie wyzwania napotyka harcerstwo w Kanadzie?

 

Do harcerstwa należałam od dziecka, jeszcze mieszkając w Polsce. Moje dzieci rozpoczęły przygodę z harcerstwem od zuchów. Nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej. Stąd działalność na rzecz podtrzymywania harcerstwa polonijnego. A największymi wyzwaniami są właśnie fundusze i wspieranie stanic, których mamy na terenie lokalnych Kaszub około pięciu.

 

Należę do Koła Przyjaciół Harcerstwa, które działa przy każdym szczepie i wspólnie z wieloma innymi rodzicami staramy się regularnie organizować akcje na rzecz utrzymania polskich stanic. Najczęściej są to zbiórki pieniędzy w formie np. sprzedaży zniczy, kwiatów, aukcje świąteczne, zabawy harcerskie, itp. Zbierane w ten sposób fundusze są przeznaczane na remont stanic czy bieżące potrzeby harcerstwa. Także podczas Dnia Polskiego mamy swoje stoiska sprzedaży i promocji harcerstwa. Ponadto staramy się też wspierać doraźnie drużyny, czy to przez wspólne obchody świąt narodowych, czy kultywowanie tradycji np. Przemarsz ulicami Toronto podczas obchodów Święta Niepodległości, akcja Zapal Znicz i wiele innych. Hasła pielęgnowane przez harcerzy: Bóg, Honor, Ojczyzna są dla mnie także bardzo ważne i bardzo się cieszę, że moje dzieci zapałały miłością do harcerstwa.

 

Przy tak rozbudowanej Pani działalności społecznej, uważam, że jest Pani świetnie zorganizowana. Jak nauczyć dzieci tej bardzo ważnej umiejętności?

 

Osobiście uważam, że to kwestia samodyscypliny i wpajania poczucia obowiązku od początku. Najważniejsze jest to, co dzieci wynoszą z domu. Przykład rodziców, angażowanie ich w tego typu akcje i włączenie w swoje działania daje bardzo dobre efekty. Atmosfera w jakiej dorastamy i niesienie pomocy innym wyrabia w nas te właśnie nawyki. Często po długim tygodniu pracy, szósty dzień tygodnia w polskiej szkole może być wyzwaniem i to zarówno dla rodziców jak i dzieci. Wszystko jednak można pogodzić. To także kwestia wielu wyrzeczeń, ale jeśli na czymś nam bardzo zależy, zawsze znajdziemy na to czas i miejsce.

 

Jaką szkołę, Pani zdaniem można uznać za szkołę, która odnosi sukces w polonijnej edukacji?

 

Moim zdaniem szkoła z sukcesem w polonijnej edukacji to szkoła, w której uczniowie zdobywają nie tylko wiedzę w języku polskim, ale także rozwijają własne pasje i zainteresowania. To szkoła, która uczy szacunku do polskich tradycji, patriotyzmu i przede wszystkim daje dzieciom urodzonym na obczyźnie, poczucie własnej tożsamości. Taką szkołą jest właśnie nasza szkoła, czyli Szkoła Polska im. gen. J. Hallera przy Konsulacie Generalnym RP w Toronto. Jest to jedyna w prowincji Ontario szkoła, gdzie odbywają się zajęcia na poziomie szkoły podstawowej i liceum ogólnokształcącego, a uczniowie otrzymują polskie świadectwa. Młodzież licealna to młodzież, która przychodzi już do sobotniej szkoły raczej z własnego wyboru. A my ciągle mamy wszystkie klasy liceum. Prężnie działa Samorząd Uczniowski. Organizujemy wspólnie wiele akcji charytatywnych, przedsięwzięć czy projektów jak ostatnio nadanie imienia Patrona szkole.

 

 

Z przyjemnością obserwuję, jak w ciągu ostatnich kilku lat szkoła się rozrosła. Zwiększyła się liczba uczniów i stale rośnie nią zainteresowanie. Miło też widzieć, jak układa się współpraca między wszystkimi organami na terenie szkoły. Rodzice chętnie pomagają i dlatego właśnie jestem tak zaangażowana w działalność szkoły od lat. Z dumą też obserwuję sukcesy uczniów w ostatnich latach w konkursach międzynarodowych. Nasza szkoła spełnia nie tylko rolę placówki edukacyjnej, ale jest taką małą ojczyzną. Kiedy wspólnie obchodzimy święta narodowe czy okolicznościowe podczas uroczystych akademii, zawsze są momenty wzruszenia. I dlatego też jeszcze bardziej chciałoby się coś zostawić przyszłym pokoleniom. I tu chciałabym bardzo serdecznie podziękować Radzie Rodziców za moją nominację do nagrody “Polonijny Rodzic na 6”. Jest mi ogromnie miło współpracować z grupą wspaniałych i zaangażowanych na rzecz szkoły ludzi.

Największe Pani marzenie?

 

Moje marzenie to jednocześnie moje motto życiowe w myśl słów Jana Pawła II, aby człowiek był człowiekowi człowiekiem. Czasem tak niewiele potrzeba, aby pomóc innym. Odrobina dobrej woli, wyciągnięta dłoń czy wsparcie wystarczy, aby pomóc drugiemu człowiekowi. Życie jest za krótkie, aby go tracić na konflikty i nieporozumienia. Wszyscy powinniśmy być dla siebie otwarci i pomocni. Taki wymarzony idealny świat.

Moim marzeniem jest także, aby wszyscy byli zdrowi. W dzisiejszych czasach słowo “zdrowie” nabiera jeszcze innego znaczenia. Przyszło nam żyć w trudnych czasach i dlatego powinniśmy traktować zdrowie priorytetowo. Czego wszystkim życzę.

Dziękuję za rozmowę!

Danuta Świątek


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

czytam foto 10.08.2021 23:06
Córka podobna do matki a syn do ojca.

Reklama