Głosu nie zabrał przewodniczący komisji oświaty, jej członkowie, nie odezwali się radni z okręgów obejmujących Brwice i Krzymów, nie usłyszeliśmy głosu przewodniczącego rady. Praktycznie jako jedyny głos zabrał pan radny Norbert Oleśków. Zapytał panią burmistrz gminy o wyniki egzaminów zewnętrznych gminnych szkół. Dociekał, czy jest jakaś zależność pomiędzy wynikami w szkołach „mniej licznych” (słowo „wiejskich” nie przeszło mu przez gardło) a szkołami miejskimi. Pani burmistrz, prawdopodobnie niechcący, wyjawiła, że odpowiedź na to pytanie jest znana, gdyż właśnie radny Oleśków opracował dokument, który przedstawił i omówił na komisji. Czyli radny Oleśków zadał pytanie, na które znał odpowiedź, mało tego, tę odpowiedź kilka dni temu sam opracował.
Natomiast pani burmistrz, po wsypaniu radnego, odpowiedziała na pytanie czy szkoły wiejskie osiągają gorsze wyniki egzaminów niż szkoły miejskie. Odpowiedź była zaskakująca. Pani burmistrz trzykrotnie, bez żadnych wątpliwości powiedziała, że jest taka zależność. Powiedziała, że w naszej gminie „testy najlepiej wypadają w szkołach bardziej licznych” „w naszej gminie tak nie jest, że tam gdzie jest mniej uczniów w klasach testy wypadają lepiej” oraz, że „chojeńskie szkoły dwójka i jedynka wiodą prym jeśli idzie o wyniki testów”.
Przez około 20 lat pracowałem w szkole. Wielokrotnie, jako rada pedagogiczna, analizowaliśmy wyniki naszej szkoły na tle innych. I nigdy nie można było postawić wniosku, że szkoły wiejskie zawsze, bez wyjątku osiągają gorsze wyniki niż szkoły miejskie. Uznałem, że musiał się wkraść jakiś błąd w opracowaniu radnego Oleśkowa. Przecież to niemożliwe aby radny i burmistrz mijali się z prawdą. Poprosiłem więc panią burmistrz o udostępnienie, w trybie dostępu do informacji publicznej, dokumentu, o którym była mowa na sesji oraz o udostępnienie wyników szkół. Niestety, odpowiedź była w praktyce negatywna. Według urzędników musiałbym udowodnić, że mam interes prawny aby spojrzeć na gminne dokumenty. Dodatkowo przygotowanie dokumentów (tych, które przecież już istnieją, bo na ich podstawie odbyła się ustawka pomiędzy panem radnym a panią burmistrz) odciągnęłoby urzędników, którzy w pocie czoła ciężko opracują aby ukwiecić naszą gminę. Ale gmina nie pozostawiła mnie w niewiedzy, zaproponowali, że wyniki szkół z gminny Chojna mogę uzyskać w ….. Krakowie.
No cóż, jak się można było spodziewać w Krakowie nic nie wiedzą o wynikach chojeńskich szkół. Jednak udało mi się dotrzeć do części wyników egzaminów zewnętrznych. Przedstawiam je poniżej:
Rok 2020, język polski
Nawodna – 61,45
Krzymów – 59,50
SP1 Chojna – 54,04
średnia gminy - 52,40
SP2 Chojna – 52,35
Brwice – 42,40
Grzybno – 34,67
Rok 2019, język polski
Nawodna – 68,71
Brwice – 58,00
SP2 Chojna – 57,67
Krzymów – 56,80
średnia gminy - 55,47
SP1 Chojna – 50,52
Grzybno – 45,60
Czy z tego, co prawda niepełnego, zestawienia wynika, że szkoły wiejskie osiągają gorsze wyniki? Albo odwrotnie, że szkoły miejskie osiągają gorsze wyniki? Czy informacje przekazane przez Burmistrz Gminy Chojna na sesji Rady Miejskiej w Chojnie w dyskusji na temat przyczyn likwidacji dwóch wiejskich szkół były prawdziwe?
Moim zdaniem pani burmistrz powiedziała nieprawdę. Jej słowa to policzek w twarz uczniów, rodziców i nauczycieli z wiejskich szkół. Skąd przekonanie niektórych, że wiejskie szkoły używają jeszcze liczydeł, uczniowie siedzą w kufajkach na lekcjach, nauczyciele to niekompetentni, niewykształceni pracownicy a rodzice i dzieci to wieśniaki?
Minął już ponad miesiąc od sesji. Do tej pory nikt nie zaprotestował. Nauczyciele, dyrektorzy, komisja oświatowa rady miejskiej. Nikt. Pani burmistrz, korzystając z pomocy radnego Oleśkowa, poinformowała mieszkańców gminy, że „chojeńskie szkoły dwójka i jedynka wiodą prym jeśli idzie o wyniki testów”. Radni, na podstawie m.in. tego „argumentu” podjęli decyzję o likwidacji szkół. Zdecydowali o przyszłości kilku wiosek i setek mieszkańców naszej gminy.
Wybraliśmy radnych aby byli naszymi reprezentantami. Aby byli dociekliwi, drobiazgowi. Aby każdą (szczególnie tak ważną) decyzję poprzedzili analizami, dyskusją, spotkaniami z osobami zainteresowanymi. Okazało się, że tak nie jest. Wybraliśmy "niemą radę". Składającą się z osób, którzy za punkt honoru stawiają sobie dwa cele: zgadzać się zawsze i wszędzie z burmistrz gminy oraz pilnować aby diety były w odpowiedniej wysokości, nawet kosztem likwidacji szkół.
Rafał Skrzypek
Napisz komentarz
Komentarze