Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 24 listopada 2024 19:22
Reklama
Reklama

Pomóżcie mi pokonać nowotwór, który wysysa ze mnie życie!- błaga Grzegorz Jędrzejczak

-Tym razem pomagamy Grzegorzowi z Chojny. Zapraszam wszystkich chętnych na akcję charytatywną "Wygramy z rakiem". Zostanie ona przeprowadzona 4 października (niedziela) 2020 roku od godz. 11.00 przy ul. Wojska Polskiego w Chojnie – w ten sposób Ewa Chludzińska-Lewczuk organizuje wolontariuszy z Gryfina.
  • Źródło: siepomaga.pl
Pomóżcie mi pokonać nowotwór, który wysysa ze mnie życie!- błaga Grzegorz Jędrzejczak

Autor: siepomaga.pl

Grzegorz Jędrzejczak ukończył Technikum Samochodowe i stąd jego pierwsza pasja- motoryzacja. Studiował w Instytucie Kultury Fizycznej w Szczecinie. Jako NAUCZYCIEL wychowania fizycznego przez dziewiętnaście lat starał się podzielić swoją drugą pasją, czyli sportem i ukochaną dyscypliną -piłką nożną. Pełniąc swoją misję przekazywał zasady fair play, uczył sprawiedliwości i szacunku do sportu. Pełniąc funkcję wychowawcy świetlicy środowiskowej przez pięć lat wskazywał wartości, uczył dyscypliny i samorealizacji. Dzisiaj przed Nim najtrudniejszy mecz. Stąd prośba o pomoc i wsparcie akcji charytatywnej dla Grzegorza . Razem możemy więcej. "Wygramy z rakiem". Apelujemy do środowisk nauczycielskich, sportowych, wolontariackich... Potrzebujemy SILNYCH ZAWODNIKÓW - Wejdźcie do tej gry - GRY O ŻYCIE!

zegorz Jędrzejczak o sobie swojej walce:

W czerwcu minął rok od momentu, w którym całe moje dotychczasowe życie przestało istnieć. Rozpłynęło się niczym fatamorgana, w której mniej lub bardziej świadomie uczestniczyłem. Przeszłe życie okazało się być pięknym snem, którego wcześniej nie doceniałem wystarczająco mocno. Ulotnił się, a ja błądzę teraz po pustyni ramię w ramię z najstraszniejszą chorobą. Nigdy nie sądziłem, że tę walkę przyjdzie stoczyć właśnie mi. Poszukuję wody, odrobiny cienia, w którym mógłbym odetchnąć. Jestem wyczerpany. Wygra rak lub ja. Wiem, że w pojedynkę jestem bardzo słaby, dlatego proszę o pomoc!

Ból łopatki. Osłabienie. Wielu ludzi ma do czynienia z takimi dolegliwościami na co dzień. To nie było nic niepokojącego. Czy tak niewinnie może zacząć się nowotwór? Okazuje się, że tak…

Otrzymałem tę przeraźliwą diagnozę. Brzmiała ona: nowotwór jasnokomórkowy nerki… Z przerzutami... Po miesiącu lekarze skierowali mnie do szpitala w Szczecinie na prześwietlenie płuc. Tam odbyła się pierwsza operacja. Usunięto mi dwa guzy oraz nerkę. Pozostały jeszcze dwa guzy przy kręgosłupie. Znajdują się na odcinku piersiowym i krzyżowym. Wnikają w trzony kręgów i naciskają na rdzeń kręgowy. W celu podjęcia dalszych kroków guzy muszą zmniejszyć się na tyle, aby była możliwość leczenia ortopedycznego. Chemioterapia i radioterapia nie przynoszą zamierzonego efektu. Mój organizm jest już skrajnie wycieńczony. Szansą na wsparcie chemioterapii i organizmu w walce z guzami jest nierefundowana terapia w klinice IMC w Żernikach Wrocławskich. Ostatnie oszczędności i wsparcie rodziny pozwoliły jedynie na jej rozpoczęcie w ubiegłym miesiącu. Kontynuacja terapii nie jest możliwa bez Państwa pomocy. Liczy się czas i każda złotówka.

Do czerwca ubiegłego roku prowadziłem bardzo aktywny tryb życia. Tym trudniej jest mi odnaleźć się w obecnej sytuacji. Jestem nauczycielem. Uczyłem WF-u w szkole. 20-letni staż niech świadczy o tym, jak bardzo lubię to, co robię. Jak wielką sympatią darzę moich uczniów i współpracowników. Każdego dnia szedłem do pracy z uśmiechem na ustach. Marzę o tym, aby znowu być zdrowym, aby móc wrócić do swojej codzienności, która w obliczu tego, z czym mierzę się obecnie, była niezwykła. Moja aktualna rzeczywistość to tabletki, zastrzyki. Ból, cierpienie, łzy...

 

Mimo wszystkich przeciwności - nie poddaję się. Chcę walczyć dalej dla mojej żony i synów. Mateusz ma 16 lat, a Bartek 8. Pamiętam siebie samego zarówno z wieku nastoletniego, jak i dziecięcego. Wiem, jak bardzo moi chłopcy potrzebują ojca. Bartek przychodzi do mnie, przytula się. Pociesza mnie fakt, że jest jeszcze zbyt mały, aby całkowicie zrozumieć, co teraz dzieje się z jego tatą. Czekam na dzień, w którym znowu będę mógł grać z nim w piłkę. Biegać. Bawić się. Chcę wyzdrowieć, aby pokazać moim chłopcom, że świat jest pięknym miejscem, w którym wydarzyć się może wiele dobrego.

Pytanie, które bez przerwy krąży w mojej głowie to - ile czasu mi jeszcze zostało? Staram się być silny, aby pokazać moim synom oraz uczniom, że nie można się poddawać nawet w obliczu takiej diagnozy, jak nowotwór. Jednak walczę od roku i już brak mi sił. Jestem jedną z tych osób, które nie proszą o pomoc, dopóki naprawdę sytuacja nie jest postawiona na ostrzu noża. W tym momencie nie proszę, lecz błagam. Z całego serca błagam o pomoc...

Wpłaty można kierować tutaj:

https://www.siepomaga.pl/grzegorz-jedrzejczak?fbclid=IwAR1xZYFMDBq2Oi91_KW8DqfFvRx9LxuBJ-LLZtK2KOemnn2eUvLBE7H33Uw


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Ada 23.09.2020 22:51
oby trafił w dobre ręce lekarzy.zdrowia życzę

Jula 18.09.2020 10:28
Trzymam kciuki za powodzenie całej akcji! Zdrowia życzę z całego serca!!!

Reklama