Nikt nie powie tu na pograniczu, w specyficznych przecież warunkach spowodowanych grasującym koronawirusem, kiedy to się skończy i kiedy wrócimy do pracy, do zarabiania pieniędzy, do codziennych obowiązków.
Najważniejsze, że się odizolowaliśmy. Prawdopodobnie w miarę szybko, można by rzec w ostatniej chwili, choć do końca tego nie wiadomo, ale obecnie ciężkich przypadków tutaj nie mamy. Życie na peryferiach, na prowincji, ma swoje zalety, gdzie bezpiecznie ten pęd życiowy mógł wyhamować. Możemy np. wyjść do ogródka, nie spotykając się z nikim. Często mamy kontakt z przyrodą, otwierając tylko okno albo wychodząc na balkon. Dziś to duża wartość.
Zamarł wyjątkowy klimat pogranicza
Przyzwyczajeni jesteśmy do wyjątkowych w skali kraju kontaktów. To tu na pograniczu spotykają się ludzie i wymieniają nie tylko towarami. Teraz często mamy rodziny po dwóch stronach Odry. Żyją one w odmiennych warunkach… Znamienne, że w naszym stowarzyszeniu gdzie indziej jest prezes, a gdzie indziej wiceprezes. Ale to akurat szczegół.
Jeśli dłużej się to utrzyma, a na to się zanosi, to powoli będziemy wychodzić i budować nową rzeczywistość. Jeśli szybciej, to oznacza, że trzeba będzie odizolować osoby starsze po to, żeby je chronić. Umierają zarażeni covid-2019 głównie starsi i osoby ze współistniejącymi chorobami. Zatem musimy tę grupę chronić. Izolując siebie od innych dowodzimy, że jesteśmy solidarni i nie chcemy mieć na sumieniu ludzi starszych i chorych. O nich myślmy, bo to im głównie, jak pokazują statystyki i wstępne badania, grozi śmierć.
Przechodzimy kryzys. Jesteśmy na jego początku. Po wszystkim będziemy wiedzieli co jest dla nas ważne i jak przygotować się na następny. Musimy wykonać długą drogę mentalną.
Najbliższy tydzień decydujący
Możemy spodziewać się w najbliższych dniach kolejnych obostrzeń. Smutne, ale kultywowanie tradycji wielkanocnych czy podstawowe wolności trzeba tymczasowo złożyć na ołtarzu bezpieczeństwa. Nie wpadajmy w tradycyjny zakupowy szał. Niech te święta będą inne. Do Wielkiej Nocy przygotujmy się duchowo, a nie „pokarmowo”. Wszyscy mamy teraz domowe rekolekcje. W momencie, gdy jeszcze tak niedawno pędziliśmy, refleksje nad życiem przydadzą się wszystkim - i wierzącym, i wątpiącym oraz niewierzącym. Nagle mocno uświadamiamy sobie, że jesteśmy śmiertelni, bo w pośpiechu życia trudno było to sobie uzmysłowić…
Jak zmienia się świat, to musimy zmienić się też my. Wracamy trochę do tradycji plemiennych, tu zaspokajając bezpiecznie podstawowe potrzeby. Musimy jednak dokładnie wiedzieć czego chcemy aby stworzyć nową rzeczywistość.
Jeśli zaplanujemy świąteczne rodzinne święta z odwiedzinami, to w dzisiejszym stanie groźba rozprzestrzenienia się wirusa jest duża. Zostańmy w dotychczasowych kręgach bliskich! Łączmy się wirtualnie, telefonicznie. Można być na odległość, a jednak ze sobą. Leży to w naszym wspólnym interesie.
Teraz chcemy przede wszystkim przeżyć i być zdrowymi. Zrobiliśmy zapasy, więc teraz z nich skorzystajmy. To nie tylko grzech wyrzucać żywność, to zwykłe marnotrawstwo, na które w dobie kryzysu nie można sobie pozwolić. Musimy być szczególnie oszczędni. Patrzmy na daty trwałości zakupionych produktów. Przepis na wykorzystanie każdego produktu można znaleźć w internecie. Postępujmy tak, jak głosi hasło w dwóch telewizyjnych reklamach dwóch różnych produktów: „Mieszko też oszczędzał!” „Róbmy to i my!”.
Oni będą pierwsi
Nie osiągnęliśmy jeszcze szczytu zachorowań. Przygotujmy się mentalnie na gorsze czasy. Liczmy na siebie. Niektórzy mają większe szanse i dla nich powinniśmy przyjąć nieco inną strategię.
Jak ogląda się telewizję, to widać niestety, że niektóre szpitale i służba zdrowia czy miejsca pomocy społecznej, to największe skupiska koronawirusa. Róbmy wszystko, by nie trafić na oddział. Jednak nie wszystko można odwlec, niektóre przypadki zachorowań wymagają leczenia szpitalnego i od niego zależy nasze zdrowie i życie. Dlatego tak ważne jest aby personel medyczny i szpitale były wolne od koronawirusa, bo wielu z nas choruje teraz na inne przypadłości, które muszą być leczone.
Gdy zaczniemy wychodzić z kryzysu, pierwsza jaskółką będzie to, że uczniowie pójdą do szkoły. To one są najmniej narażone i powinny zdrowe kontynuować edukację. Zdalne nauczanie nie stwarza wyrównania szans, a wręcz przeciwnie. Nie ma sensu aby dzieciaki i młodzież za długo przetrzymywać w domu podczas wychodzenia z kryzysu. Powinny wtedy szybko wrócić do szkoły. Ale z nimi będą musieli powrócić do szkół i przedszkoli nauczyciele, którzy pełnią ważną służbę społeczną. Oprócz medyków, policjantów, straży granicznej, strażaków, ekspedientek powinni stanąć wówczas w pierwszej linii.
Przypomnę, że młodzież pierwsza musiała zrezygnować z nauki, zanim jeszcze zamknęli granicę (ostatni raz uczniowie byli w szkole 5 marca 2020 r.). Jednak pierwszymi ofiarami kryzysu są handlowcy i usługodawcy. To na ich działalności stoi nasze pogranicze. Urwało się nagle 15 marca 2020 r. Spadek przychodów do zera, a finansowe zobowiązania pozostały…
Jak długo jeszcze?
My żyjemy z otwartego pogranicza. Kiedy otworzą granicę i będzie można zarabiać, nie tylko na targowiskach w Osinowie Dolnym, Krajniku Dolnym, ale w zakładach usługowych w Chojnie czy Cedyni? Choć niektórym się zdaje, że to już tuż tuż i że terminy administracyjne wyznaczone, to jednak nie stanie się tak szybko.
Pamiętajmy, że z Niemiec w dużej mierze przyjeżdżają do nas osoby starsze i mniej zamożne. Otwarcie granic to decyzja sanitarna, ale w końcu o otwarciu zadecyduje polityka. Mimo że mamy teoretyczną strefę Schengen, będą musiały się na nią zgodzić i Warszawa, i Berlin.
Handel prędzej czy później się odrodzi. Usługodawcy doczekają się usługobiorców, ponieważ to sam wolny rynek zbudował u nas taką strukturę. Problem w tym, że to potrwa miesiącami. Pieniądze potrzebne są jednak jak najszybciej. A już niektórzy nie dostali trzech tygodniowych wypłat! Oficjalne umowy, to w wielu przypadkach fikcyjne papiery, a w rzeczywistości sporo pracowników płacone miało na koniec tygodnia w zależności od utargu. Nie ma sprzedaży, nie ma przychodów, nie ma wypłaty. Niektórzy załapią się na postojowe (ok. 1,4 tys. zł na rękę). Nie ma też usług. Zresztą usługi fryzjerskie czy kosmetyczne - czym stoi nasz region - są teraz w zawieszeniu. Nawet gdyby znowu były czynne (nieliczni już domagają się otwarcia), to nie ma klientów. Jeden most zamknięty, a drugi prawie wyłącznie przeznaczony jest dla tranzytu, z którego my w regionie niewiele tym razem mamy.
Ratowanie firm to teraz rola państwa, ale i gminy. Każdy musi przyjąć strategię przetrwania na miesiące w zmieniającej się rzeczywistości. Więc plan co jakiś czas trzeba korygować. Co zaplanujemy, to prędzej czy później zrealizujemy.
My żyjący z pogranicza, musimy się uzbroić w cierpliwość i nie wykonywać gwałtownych ruchów. A na razie cieszmy się życiem nawet w takich warunkach. Wystarczy choćby otworzyć okno. I co posiejemy na działkach, to zbierzemy.
Zbiedniejmy, ale historia pokazała, jak może być
Kto nie pracuje w urzędzie, szkole czy instytucji albo w innym funkcjonującym jeszcze zakładzie pracy, musi żyć z oszczędności. A więc oszczędnie, a rachunki płacić trzeba. Z tego są też wypłaty dla innych. Bądźmy solidarni i pomagajmy też tym, którzy nie poprowadzili swych gospodarstw z wentylem bezpieczeństwa. Nie wiemy jak będzie, ale wiemy, że np. wiek temu po grypie hiszpance gospodarka potrzebowała 3 kwartałów aby dość do poprzednich wyników.
To, że zbiedniejemy, będzie też motorem do rozwoju nie tylko naszego regionu. Weźmiemy się do pracy, ale w odpowiednim czasie. Wszak już tak było na początku lat 90. XX wieku, gdy otwarto granice. Pogranicze zmieniło się diametralnie.
Jak spojrzeć na dzieje naszych terenów, to mieszkali tu zawsze przedsiębiorczy ludzie. Myślę, że w dużej mierze powodowały to warunki geograficzne. Rzeki, jeziora, niezbyt urodzajne gleby, a duże bogactwo przyrodnicze wpływały na kształtowanie się charakterów. Ostatnie 30 lat też było wyjątkowe, ze względu na determinizm środowiskowy. Nazwaliśmy go rentą geograficzną.
Jak spojrzeć na historię Ziemi Cedyńskiej (od Odry, która sięgała głębiej na zachód po rzekę Rurzycę w średniowieczu, a więc też późniejszą Ziemię Chojeńskiej), mieszkali tu ludzie kształtowani przez przyrodnicze środowisko, bliskość rzeki, mający też możliwość spojrzeć ze wzgórza, czyli dalej. To sprawia, że byli wyjątkowi. Czerpmy i dziś siłę z otaczającej przyrody, rodziny zgromadzonej wokół siebie w domu i będziemy mocniejsi. Gotowi - gdy przyjdzie czas - ruszymy do działania. Bo wiemy, po co powstały nasze firmy, jaka jest ich wartość tu na pograniczu, i wiemy czym podzielić się z klientem. A jego oczekiwania też się zmieniają. Ale cóż to dla nas kreatywnych ludzi pogranicza?
Linie życia trzeba udrożnić
Teraz dokładniej uzmysławiamy sobie, że żyjemy z pogranicza i że mosty w Krajniku i Osinowie to linie życia naszego regionu. A one czasowo zostały przerwane. To ważne drogi dla naszej lokalnej gospodarki i naszych budżetów. Żyjemy z pogranicza i będziemy z niego żyć. Ze swoistej renty geograficznej i własnej pracy. Teraz przestaliśmy z tego tytułu osiągać dochody. Ale żyjemy i mamy nadzieję odtworzyć co się da, a i zbudować nową sieć powiązań. Myślmy o tym już teraz, gdy nadchodzi najgorszy czas. Nie poddawajmy się i myślmy o przyszłości – tej z nowymi regułami, które wspólnie będziemy układać.
Po kataklizmie związanym z koronawirusem przyjdzie drugi kataklizm - kryzys ekonomiczny. Na razie są jego pierwsze symptomy. Bądźmy cierpliwi i solidarni, to przetrwamy i jeden, i drugi. Damy radę!
Wyjątkowo my wszyscy po dwóch stronach Odry jedziemy na jednym wózku. Za rzeką mają podobne problemy jak my. I wspólnie musimy je przezwyciężyć.
Zwróćmy się do rodziny, sąsiadów i znajomych (ale już wirtualnie) oraz natury aby nabierać sił i w odpowiednim momencie wystartować z planem. Musimy pamiętać, że nasze pogranicze też jest elementem szerszej europejskiej wspólnoty. Mam nadzieję, że we wspólnej Europie wypracujemy takie mechanizmy, że w kolejnych kryzysach mniej ucierpimy.
akor
Towarzystwo Miłośników Ziemi Cedyńskiej
Ostatni felieton o epidemii koronawirusa w regionie tutaj:
/artykul/2227,czego-boje-sie-od-poczatku-epidemii
Napisz komentarz
Komentarze