Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 25 listopada 2024 05:44
Reklama prosto i po polsku
Reklama

Zakupy w czasach zagrożenia koronawirusem

Już na początku przyznam się, że zakupów na zapas teraz nie robię. A to dlatego, że zrobiłem je dużo wcześniej. Ze względu na nieprzywidziane sytuację typu blackout, epidemię, wojnę, itp. zapasy mam zawsze. Robię je od lat, pilnując daty ważności produktów, więc chcę się podzielić swoim doświadczeniem.
  • Źródło: igryfino
Zakupy w czasach zagrożenia koronawirusem

Po pierwsze trzeba wziąć kartkę i długopis lub zapisać np. w smartfonie co należy kupić. Kupujemy tylko to, co zapiszemy, a nie to. Co akurat w sklepie biorą inni (np. w ostatnich dniach jest szał m.in. na papier toaletowy). Towar, jeśli kończy się w sklepie, to czasowo, więc nie musimy się aż tak spieszyć. A zakupy róbmy z myślą o zbilansowanej diecie, czyli takiej, która dostarcza wszystkich składników niezbędnych do życia i zdrowia.

Lista to podstawa

Jeżeli sporządzamy listę zakupów, to znaczy, że przemyśleliśmy jakie mamy aktualne zapotrzebowanie. Dla mnie sensowny zapas żywności nie generuje w rezultacie dodatkowych kosztów. Bo i tak musiałbym to kupić. Wiem, że teraz to strach przed epidemią koronawirusa powoduje, iż „musimy” kupić, bo obawiamy się, że zabraknie żywności albo zamkną sklepy. Nawet gdyby przyjąć ten pesymistyczny wariant, to warto zachowywać się rozsądnie. W najczarniejszym scenariuszu załóżmy, że w pewnym momencie może zabraknąć prądu. Zatem należy kupować rzeczy, które możemy przechowywać poza lodówką. W samotne podróże zabieram np. kuskus. W miarę smaczny, nadaje się do potraw słonych i słodkich. I rzecz najważniejsza - nie wymaga gotowania! Dobry jest zapas zwykłego mleka UHT, które nie wymaga przechowywania w lodówce, oczywiście dopóty nie otworzy się opakowania.

Podstawowa zasada to zapisujemy to, co jest nam potrzebne. Przy okazji uwzględnijmy co lubimy oraz ile tego normalnie zużywamy.

Podstawa - termin ważności

Zdecydowanie nie kupujemy jedzenia, którego nie zdołamy zjeść z rodziną przed upływem terminu ważności. To byłaby strata. Kupuję zatem na zapas, a potem trzymam żywność w rezerwie i zjadam ją krótko przed upływem terminu przydatności do spożycia. W szafce poukładane mam produkty tak, że na wierzchu są te z najkrótszą gwarancją. Raz w miesiącu warto zrobić przegląd szafki. Skoro nie można jeść przeterminowanej żywności, to nie można jej za dużo kupić . Należy to wyliczyć. Na kartce! Nawet makaron ma termin ważności. Przeważnie to rok - 2 lata. A jeśli mamy mąkę, to nawet brak makaronów na półkach nie jest straszny ;)

Jeśli kupujemy fasolę i groch, to raczej w torebkach niż w puszkach. Taki przechowywać możemy nawet parę lat.

Produktem przygotowanym do długotrwałego przechowywania jest żywność liofilizowana, ale to wyższa szkoła jazdy…

Puszki, ale tylko niektóre

Zawsze trzeba czytać skład. Musi być zdrowo. Ale w trudnych czasach jedzenie musi być pożywne. Jeśli zatem puszka mięsna, to trzeba dokładnie poczytać, jaka jest faktyczna zawartość mięsa (ważne: nie powinien to być MOM, czyli oddzielone mechanicznie!). Samego tłuszczu i skórek nie ma co w puszkach gromadzić. Czyli w tym wypadku kierujmy się jakością, która niestety kosztuje. Ale jak się przemyśli, to jednak warto zainwestować.

Moje konserwy, które na mnie czekają już od dawna, to prawie wyłącznie rybne. Tutaj także należy kierować się zasadą przy czytania składu: jak najwięcej ryby i wartościowych dodatków. Paprykarz lepiej zrobić samemu, gdy mamy odpowiedni składniki i np. zawekować w słoikach.

Dziś zakupy to polowanie. Myśliwy wie, że trzeba wyjść wcześnie! Żywności nie brakuje. Są czasowe problemy, gdy tłumnie udajemy się do sklepów po południu i kupujemy duże ilości. Warto zatem pójść rano, kiedy sklep lśni czystością, a towar przez personel jest świeżo wyłożony. Paczka makaronu ryżu, kaszy gryczanej i jaglanej oraz kuskus, płatki owsiane - na pewno. Jeśli ryż, to raczej wagowy niż w torebkach. Przyznaję, że mam też w torebkach. Najzdrowszy jest brązowy, a ten tyko w saszetkach.

Rdzeń rezerw żywności plus

Co jest podstawa zapasów domowych? Powtarzam domowych, bo te w piwnicy mogą nieraz zmienić właściciela, zwłaszcza w czasach kryzysu. Rdzeń rezerw żywności to produkty wymienione przeze mnie wcześniej. Do tego przydatny jest jeszcze olej roślinny i cukier. Nie zapomniałbym o miodzie (prawdziwym, z uznanej pasieki) i czekoladzie (koniecznie z dużą zawartością kakao).

Do najprostszych składników potrzebne są przyprawy. Dobra jest sól z mikroelementami (bez antyzbrylacza oczywiście), bo sól to proteza smaku jak mawiał Kuroń. Do tego niezbędne dla mnie są pieprz, papryka, zioła prowansalskie i wszelkie inne. Nie da się wyczarować dobrego jedzenia bez dobrych przypraw. Podstawą smaku bywa też ketchup, przecier pomidorowy, majonez, musztarda, chrzany, sosy ale i koncentraty, winny ocet, suszone pomidory. A’propos suszonych, to w kolejnym rozdziale.

Warzywa i owoce, ale suszone

Aby była dobra perystaltyka jelit, dodatkowe składniki i witaminy, niezbędne są owoce i warzywa. Te pierwsze trudno gromadzić długo w domowych warunkach. Chyba że…. suszone. Dobre są daktyle, figi, banany. Polecam nie tylko suszone owoce, ale i różnego rodzaju orzechy. One przecież zawierają dobre tłuszcze.

Dobra jest też owsianka. Mam też ziarna pszenicy. A zboże można skiełkować, a to jeden z najbardziej wartościowych produktów spożywczych, jakie możemy mieć w czasach epidemii. Kiełki do hodowli możemy nabyć na stoisku z nasionami.

Co z alkoholem?

Mój barek jest pełny. Zaznaczam jednak, że w czasie epidemii nie ruszam nic a nic. Dlaczego? Po to aby nie osłabić organizmu. Jednak na czas wyprawy, gdy wyjeżdżam do dalekiego kraju, zawsze biorę czysty alkohol, aby uniknąć wstydliwej choroby podróżników. Jest nią… rozwolnienie. Wiadomo, człowiek nie jest uodporniony np. na tropikalną florę i faunę. Warto wtedy pierwsze posiłki… przepić niewielką ilością alkoholu. Wtedy jest to naprawdę dla zdrowotności.

Warto zaopatrzyć się w spirytus, bo to też środek odkażający. Zwłaszcza przydatny w dzisiejszych czasach, gdy brakuje żeli (zdążyłem kupić). Spirytus można też wykorzystywać jako paliwo do lamp

Ostatnie uwagi „zapaśnika”

W każdej chwili może zabraknąć wody. Zawsze może wystąpić awaria. Co zrobią władze miasta, jak np. kwarantanna obejmie całą załogę wodociągów? Kto wówczas uruchomi dla nas przepływ wody? Jak długo to potrwa?

Warto kupić zatem wodę w butelkach np. 1,5-litrowych lub większych. Ja zwracam przy tym uwagę na zawartość składników mineralnych.

Żywość nie jest transmiterem zakażenia koronawirusem. Przestańmy jednak macać chleb czy bułki w koszach sklepowych! I zakładajmy jednorazowe rękawiczki!

Nie ma co walczyć w tłoku sklepowym o żywność i narazić się na zakażenie koronawirusem. Rozsądek to ważna rzecz. Zwłaszcza w czasach groźnej epidemii. Bo to panika może przynieść fatalne skutki. Bądźmy zatem mądrzy przed szkodą!

Życzę zdrowia!

akor


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

dziwnie tak 17.03.2020 09:22
A w Biedronie w Osinowie pustki!

Br 16.03.2020 21:39
Dziś wcześniej sklepy pozamykali.

rex 16.03.2020 19:10
W sobotę to były kolejki w sklepach! Dzisiaj to w porównaniu byty puchy!

emerytka 16.03.2020 11:09
Na dwa tygodnie w razie czego kwarantanny zapasy mam!

Reklama